Niniejszym postem chcielibyśmy przybliżyć Państwu historię prześladowań jakie dotknęły naszego Klienta w związku z pełnieniem przez niego funkcji przywódcy strajku robotniczego w Gdyni w grudniu 1970 r.
W 1970 r. kryzys gospodarczy w kraju zaczął się pogłębiać, wynagrodzenia pracowników fizycznych utrzymywane były na niezmienionym, niskim poziomie, zaś systematycznie rosły ceny produktów pierwszej potrzeby. Punktem zapalnym do tragicznych wydarzeń grudnia 1970 r. była ogłoszona w dniu 12 grudnia 1970 r. ,zmiana cel detalicznych niektórych artykułów spożywczych i przemysłowych”, w rezultacie której podniesiono ceny 46 grup towarów (średnio o 36 %) takich jak – mięso, mąka, przetwory mleczne, dżemy, kasz i makaronów. Był to ogromny cios dla ludzi zarabiających najmniej.
Społeczeństwo zareagowało protestem na wprowadzone podwyżki. Domagano się cofnięcia owej decyzji, uregulowania systemu płac (w niektórych zakładach najniższa pensja wynosiła kilkaset złotych, zaś wynagrodzenie dyrektora wraz z premiami opiewało na kilkaset tysięcy złotych) oraz odsunięcia od władzy osób odpowiedzialnych za wprowadzenie podwyżek.
W dniu 14 grudnia 1970 r. rozpoczęły się liczne manifestację w Gdańsku, zaś następnego dnia kilka tysięcy pracowników Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni wstrzymało się od pracy. W tym samym czasie z Gdyńskiej Stoczni Remontowej wyruszył tłum kilkuset pracowników, do których dołączały reprezentacje z innych zakładów pracy. Podkreślania wymaga, iż wzburzony tłum był uspakajany przez wnioskodawcę, który m.in. stanowczo wyperswadował protestującym wdarcie się siłą przy użyciu świdrów i młotów do siedziby Komitetu Miejskiego PZPR. Nie ulega wątpliwości, iż tylko dzięki działaniom wnioskodawcy udało się zapobiec zbrojnej pacyfikacji protestujących przez funkcjonariuszy MO. Gdy zbliżano się do Urzędu Miejskiego, wnioskodawca ogłosił, iż protestujący powinni udać się do siedziby Komitetu Miejskiego PZPR celem przeprowadzenia rozmowy z Janem Mariańskim, I sekretarzem KM PZPR. W międzyczasie sekretarz udał do siedziby dowództwa Marynarki Wojennej w Gdyni, co uczynili również protestujący stoczniowcy. Na miejscu celem rozmów z Janem Mariańskim wytypowano kilka osób, w tym naszego Klienta, którego imię skandował tłum.
W rezultacie rozmów z sekretarzem Mariańskim sporządzono ,Protokół porozumiewawczy między delegacją siedmioosobową zakładów pracy Stoczni Komuny Paryskiej, Stoczni Remontowej, Zarządu Portu i Dalmoru z przedstawicielami Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Gdyni spisany w dniu 15 grudnia 1970 r. w Prezydium MRN w Gdyni.”, który następnie został odczytany przez wnioskodawcę który stał się niezaprzeczalnym liderem strajku. Było to pierwsze tego typu uzgodnienie w dziejach PRL.
W Przedsiębiorstwie Połowów Dalekomorskich i Usług Rybackich ,Dalmor” w Gdyni powołano Zakładowy Komitet Strajkowy. W Zakładowym Domu Kultury na godzinę 16:00 zwołano obrady Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego, którego wiceprzewodniczącym wybrano wnioskodawcę. Członków komitetu odwiedzili kolejno Zygmunt Rosiak (ówczesny dyrektor Zarządu Portu Gdynia) i Jan Mariański, którzy zaoferowali strajkującym wsparcie administracyjne, zapewniając tym samym, iż działalność komitetu jest legalna i mogą oni działać nadal.
Funkcjonowanie Zakładowego Komitetu Strajkowego w Gdyni było swoistym precedensem na skalę kraju, gdyż był pierwszym, niezależnym i reprezentującym interesy pracowników, a ponadto uznawanym przez władzę, ośrodkiem opozycji.
Tego samego dnia, tj. 14 grudnia 1970 r., około północy do Zakładowego Domu Kultury, gdzie obradowali strajkujący, mimo otwartych drzwi, w sposób gwałtowny włamali się funkcjonariusze MO, niszczący przy tym drzwi i wybijając okna. Opozycjonistom kazano się nie ruszać a następnie zaczęto ich brutalnie bić – łapano ich za włosy, przewracano na ziemię i bito pałkami po całym ciele. Naoczni świadkowie wspominają, iż milicjanci mieli ,pianę na ustach”, co pozwala przypuszczać, iż byli oni pod wpływem alkoholu lub środków odurzających, w związku z czym zachowywali się bardzo agresywnie. Ponadto, mieli przy sobie odbezpieczoną broń krótką, którą celowali w głowy członków komitetu. Każdego z członków komitetu wyprowadzono z pomieszczenia i zrzucono ze schodów. Przy drzwiach ustawiono tzw. ścieżkę zdrowia, którą strajkujący musieli przejść będąc bitymi pałkami. Skuto wszystkich kajdankami oraz załadowano do milicyjnych nysek, którymi zostali przewiezieni do Aresztu Śledczego w Wejherowie.
Po przybyciu do Aresztu Śledczego w Wejherowie, wnioskodawca, mimo złego stanu fizycznego i psychicznego oraz ogromnego zmęczenia, został poddany wielogodzinnemu przesłuchaniu. Strajkujących umieszczono następnie w celach znajdujących się w piwnicy. W pomieszczeniach, mimo tego, iż były przeznaczone na 6 osób, umieszczono po ok. 18 osób. Większość osadzonych spała na brudnej i nieogrzewanej podłodze. Podkreślenia wymaga, iż chociaż wielu aresztowanych było rannych po pobiciu, nie udzielono im pomocy medycznej, a aresztowani opatrywali siebie nawzajem. Strażnicy więzienni ignorowali prośby o pomoc. Nie rozdano im koców ani ciepłych ubrań, mimo tego, że był to okres zimowy i temperatury były drastycznie niskie.
W dniu 23 grudnia 1970 r. część opozycjonistów została wypuszczona, jednak nasz wnioskodawca był jednym z ostatnich wypuszczonych z Aresztu Śledczego i wyszedł dopiero w dniu 27 grudnia 1970 r. W wyniku brutalnego znęcania nad naszym Klientem znacznemu pogorszeniu uległ jego stan fizyczny – miał sparaliżowaną częściowo, prawą część twarzy, szyi i gardła, uszkodzone lędźwie, utworzył się naczyniak w prawej korze mózgowej